Forum Twierdza Zdobywców Strona Główna Twierdza Zdobywców
Wejdź do Twierdzy i ogrzej się gdyż Twoja podróż musiała być nużąca.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy    GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

Wspólna opowieść forumowa
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
 
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Twierdza Zdobywców Strona Główna -> Nasza Twórczość
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Tao
Wędrowiec
Wędrowiec



Dołączył: 06 Paź 2005
Posty: 28
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: zawsze w drodze...

PostWysłany: Nie 2:04, 09 Paź 2005    Temat postu:

...
- Panie Van Hassen - wtrącił się Dibril - powinniśmy zatrzymać się jak najszybciej, on naprawdę mocno krwawi. Nie można go przewozić dłużej w takim stanie. Poza tym konie są spragnione i głodne, a i ludziom przyda się odpoczynek, zwłaszcza rannym.
- Sądzisz, że znów ulegnę twoim namowom? - Zamilkł na moment. Przemyślał wszystkie za i przeciw, po czym powiódł spojrzeniem po wszystkich. - Niech będzie, ale pamiętaj, od tej chwili za każdy wypadek i niepowodzenie będziesz winny ty.
Zaległa niezręczna chwila ciszy.
- A poza tym - zaczął znów kupiec - nie przypominam sobie, żebym ci się przedstawiał. Skąd znasz moje nazwisko?
- Zasłyszałem rozmowę strażników, snuli jakies opowiasti o tej wyprawie. I o panu. Usłyszałem to nazwisko i pomyślałem, że to pan.
- Taaaak...
- Ja mam na imię Dibril - wtrącił chłopak.
- Niech będzie i Dibril, mnie wszystko jedno. A teraz...

A stąd, ze nie wszystkie oczywiste fakty są opisywane w powieściach wprost, a wychodzą w trakcie wydarzeń. Zresztą fakt ich przedstawienia się sobie powinien w sumie nastąpić przy Przyłączeniu się Dibrila do karawany. Ale niech będzie, że ja się zagalopowałam. Niniejszym naprawiam swój błąd Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Filar
Wędrowiec
Wędrowiec



Dołączył: 25 Wrz 2005
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Kraków

PostWysłany: Nie 2:15, 09 Paź 2005    Temat postu:

Zabierzcie się za przygotoawnie obozu na noc...
-Ale jest przecież jasno a do zachodu jeszcze ładnych parę godzin - powiedział jeden z kompanów.
-Wiem ale chyba nie masz zamiaru nocować pod gołym niebem w lesie narażony na atak tych wilkołaków?? I tak ten dzień był wystarczająco męczący dla nas i dla koni, powinniśmy przemyśleć co mamy dalej robić..
-W tym przypadku kompletnie zgadzam sie z Dibrilem - wtrącił kupiec
Więc bierzmy się do roboty Guven i Haden zajmą się wodą i drewnem na ognisko Namen pójdzie z Dimbrilem i sprawdzią tą chatę kto wie co może w niej być...
A ty Nervan odpoczywaj...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
HunteR
Moderator
Moderator



Dołączył: 18 Lip 2005
Posty: 412
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Krakowa

PostWysłany: Nie 14:58, 09 Paź 2005    Temat postu:

...bo czeka nas ciężka noc i jeszcze cięższa droga.
- Mieliśmy dotrzeć na miejsce przed świtem - powiedział teraz zwracając się do Dibrila - a wygląda na to że jeszcze długa droga przed nami.
Reszta odpoczynku minęła w ciszy. Po dwóch godzinach postanowili ruszać dalej.
- Którędy teraz? - zapytał kupiec.
- Na północ - odpowiedział Dibrli - Jeszcze kawałek i wyjedziemy z tej puszczy.
Ruszyli żwawo nie rozmawiając wogóle gdy nagle znów w oddali dało się słyszeć ten przeraźliwy skrzek który usłuszeli kilka godzin wcześniej przed atakiem Wilkołaka. Z każdą sekundą był coraz bliżej aż nagle wszystko ucichło. Zupełnie jakby las zamarł w oczekiwaniu na to co miało się wydarzyć. W tej samej chwili jak z pod ziemi pojawiła się stara kobieta. Na głowie miała burzę siwych włosów, twarz pokrywały blizny i zmarszczki. Towarzyszył jej potężny Wilkołak o białej sierści i przekrwionych ślepiach.
- I co? Myśleliście że możecie tak bezkarnie włazić do mojej puszczy? - zapytała wiedźma swoim skrzekliwym głosem...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ushy
Moderator
Moderator



Dołączył: 01 Paź 2005
Posty: 108
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ze wszad:]

PostWysłany: Śro 14:06, 12 Paź 2005    Temat postu:

..Ponownie uslyszeli skrzek, lecz ten byl tak przerazliwy i piszczacy, ze wszyscy pozatykali uszy z bolu. Gdy skrzek ucichl zauwarzyli, ze znow byli sami na drodze. Dibril spojrzal na kupca, ktory caly drzal ze strachu. Polozyl mu reke na ramieniu aby go uspokojic, a ten wystarszyl sie go jak by to byl co najmiej wilkolak.
Po chwili kupiec doszedl do siebie, skrzyknal reszte straznikow i zarzadzil natychmistowy odjazd.
- macie jechac, nie zatrzymujac sie i nie zwarzajac na nic wyjakal, po czym wsiadl na woz, wyrwal lejce Dibrilowi i strzelil z bata.
Konie ruszyly po predce. Jechali przez pewien czas, noc wydawala sie juz raczej spokojna, choc napiecie wsrod podroznikow nie ustepowalo.
Po jakiejs gozinie drogi Dibril zauwazyl, ze cos niepokojacego dzieje sie z kupcem, caly drzal, ciezko oddychal i bardzo sie pocil. Polozyl swoja dlon na jego kurczowo scisnietej piesci aby go uspokoic, Van Hassen odworcil sie do niego nerwowo i spojrzal w glab jego oczu, lecz nie bylo to juz normalne spojrzenie, chlopak zobaczyl w nim...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Valita
Weteran
Weteran



Dołączył: 02 Wrz 2005
Posty: 319
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sigil, Miasto Drzwi

PostWysłany: Sob 17:52, 15 Paź 2005    Temat postu:

... jakieś dziwne, nieprzeniknione zło, jak gdyby czające się, by zaatakować z ciemności. Dibril wzdrygnął się, ale gdy już miał zawołać coś do pozostałych, poczuł, że powietrze wypełniło się dziwnym zapachem piżma i magii. Spojrzał ponownie na kupca, i krzyknął ze strachu i obrzydzenia, gdyż oto przed nim rozpoczęła się przemiana nieszczęsnego człowieka. Twarz Van Hessena rozciągnęła się, ręce wydłużyły, ubranie rozerwało, kiedy potężne mięśnie humanoidalnej istoty zaczęły domagać się przestrzeni do rozrostu... Cała skóra kupca zaczęła pokrywać się brązowym futrem, oczy zaszły krwią, a z piersi wyrwał się potężny ryk rozjuszonej bestii. Dibril zeskoczył z wozu, upadając ciężko na ziemię, a przed nim górowała potworna, krwiożercza hybryda. "Wilkołak" - jęknął Dibril, po czym...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
HunteR
Moderator
Moderator



Dołączył: 18 Lip 2005
Posty: 412
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Krakowa

PostWysłany: Sob 20:16, 15 Paź 2005    Temat postu:

...wyjął zza pasa miecz.
- Jak to możliwe?! Kiedy go poszarpały?!
- Nie wiem i nie chcę wiedzieć - odkrzyknął jeden ze strażników - lepiej się stąd wynośmy zanim...
Nie dokończył zdania gdyż wszytkich odurzył smród zgnilizny, smród śmierci.
- Wybieracie się dokądś? - usłyszeli głos jakby z otchłani. Stali teraz oko w oko z potężnym Wilkołakiem o białej sierści. Tym samym który towarzyszył wiedźmie przed godziną. Z jego paszczy wydobywały się trujące opary, wszystko wskazywało na to że to żywy trup - Nie odejdziecie stąd tak szybko. Moja sfora musi się pożywić a wy akurat wtargnęliście na teren mojej pani. Tej która podarowała mi to nieśmiertelne ciało.
- Van Hassen, co się z nim stało? - krzyknął przerażony strażnik.
- Nasz drogi kupiec dołączył do mojego stada - odwrócił się do drugiego strażnika - Nawet o tym nie myśl - i w tym samym momencie dwa inne Wilkołaki zatarasowały drogę do wozu.
- A co do ciebie, mój młody Dibrilu. Dobrze się spisałeś...

Ostatnio troszkę zaczęło przynudzać więc postanowiłem zmienić nieco kontekst głownej popstaci. Jak myślicie, jaką rolę odegrał w tym wszystkim Dibril? Ja wiem i ciekaw jestem waszych interpretacji Twisted Evil


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Van
Stały Bywalec
Stały Bywalec



Dołączył: 15 Wrz 2005
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Sob 20:34, 15 Paź 2005    Temat postu:

- Hahahaha - zaśmiał się Dibril - Dziękuje Micrusie, a teraz wezmę swoja zapłate. - rzekł po czym ruszył w kierunku tajemniczego miecza gdy jeden ze strażników próbował go zatrzymać, Dibril...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
HunteR
Moderator
Moderator



Dołączył: 18 Lip 2005
Posty: 412
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Krakowa

PostWysłany: Sob 22:12, 15 Paź 2005    Temat postu:

...jednym ciosem odrzucił go na drzewo. Potem nagle się zmienił. Jakby wrócił do swojej dawnej postaci.
- C-co ja zrobiłem?! C-co się ze mną dzieje?!
- Nie wiesz? - zapytał szyderczo Micrus - Nie wiesz że już dawno otrzymałeś wilczy dar? Dzięki temu mogłem cię kontrolować a ty wykonując mój rozkaz sprowadziłeś tutaj tego głupca - kiwnął pyskiem w stronę przemienionego Van Hassena - A teraz oddasz mi grzecznie ten piękny miecz.
- Po moim cuchnącym trupie, potworze! - krzycząc te słowa zamachnął się na Wilkołaka odcinając lewą rękę.
- Jak sobie chcesz - powiedział spokojnie Micrus. Nagle ręka odrosła a dwa Wilkołaki pilnujące wozu rzuciły się na strażników i Dibrila. Widząc cień szansy na ucieczkę Dibril rzucił się pędem w stronę wozu. Zerwał szmatę skrywającą miecz...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ushy
Moderator
Moderator



Dołączył: 01 Paź 2005
Posty: 108
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ze wszad:]

PostWysłany: Nie 2:42, 16 Paź 2005    Temat postu:

Ostrze delikatnie jarzylo sie blekitnym swiatlem. Kiedy Dibril na nie spojrzal wydawalo mu sie, ze ta chwila trwa w nieskonczonosc, choc rzeczywiscie byl to ulamek sekundy. W jego oczach pojawilo sie cos dziwnego. Bez namyslu rzucil sie w strone magicznej broni i scisna ja mocno oburacz, az kostki mu zbielaly. Magia broni byla tak silna, ze dalo sie ja wyczuc w powietrzu. Mlodzieniec trzyma miecz kurczowo, pochylony nad wozem, jego dlugie, niezadbane wlosy opadaly mu na twarz. W jedej chwili odwrocil sie, a jego oczy wypelnione byly szalenstwem. Wilkolaki pociagnely watpliwie nosami, lecz postanowily brnac na Dibrila. To byl ich najwiekszy blad...

Kaplan/Wilkolak - thi is it:D


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Valita
Weteran
Weteran



Dołączył: 02 Wrz 2005
Posty: 319
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Sigil, Miasto Drzwi

PostWysłany: Wto 21:04, 18 Paź 2005    Temat postu:

... bowiem młodzieniec wiedział już, co ma robić. Zamachnął się na pierwszą bestię, zostawiając krwawy ślad na jej ramieniu. Potworna hybryda zawyła z bólu, zamierając w bezruchu, a to dało Dibrilowi wystarczająco dużo czasu, by dobić potwora celnym ciosem między łopatki. Monstrum zachwiało się, po czym upadło na ziemię, drgając w ostatnich tchnieniach zbawczego powietrza. Drugi skoczył w stronę Dibrila, niczym upiorna strzała wystrzelona w samo serce młodzieńca. Jednak gdy już miał zatopić swe pazury w jego ciele...

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
HighElvenMaster
Więzień



Dołączył: 15 Paź 2005
Posty: 32
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Wto 21:47, 18 Paź 2005    Temat postu:

aaa

Post został pochwalony 0 razy

Ostatnio zmieniony przez HighElvenMaster dnia Pią 23:59, 28 Paź 2005, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
HunteR
Moderator
Moderator



Dołączył: 18 Lip 2005
Posty: 412
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Krakowa

PostWysłany: Śro 0:41, 19 Paź 2005    Temat postu:

...- Dobij to ścierwo. Moja strzała tylko go zraniła ale ten magiczny miecz go zabije.
Dibril od niechcenia machnął mieczem. Gdy łeb Wilkołaka stracił kontakt z tułowiem zwrócił swoj opentany szaleństwewm wzrok na tajemniczą postać. Już miał ruszyć do ataku kiedy jakby z oddali usłyszał nawoływanie kompanów:
- Nie rób tego... on nam pomógł... powściągnij gniew, zapanuj nad mieczem... na Helma nie rób tego...- na dźwięk słowa Helm Dibril zawachał się chwilę, potem upuścił miecz. Jeden ze strażników owinął go derką z wozu.
- K-kim je-jesteś? Pomogłeś nam, dlaczego?
Tajemniczy łowca roześmiał się szyderczo tym czasem Van Hassen w wilczej postaci gdzieś zniknął...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
ushy
Moderator
Moderator



Dołączył: 01 Paź 2005
Posty: 108
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ze wszad:]

PostWysłany: Śro 19:11, 19 Paź 2005    Temat postu:

...-Jeszcze wiecej tajemniczych postaci?? kim ze jestes wedrowcze - wysapal, powtornie Dibbrl po chwili, kiedy wreszcie doszedl do siebie
- Jestem..hymm, moge byc waszym przyjacielem -odparl zamyslony nieznajomy.
- Przyjacielem?? kpisz sobie z nas?? nie porzeba nam tajemniczych przyjaciol!! warknal rozzloszczony mlodzieniec, po czym powoli wstal i podszedl do nieznajomego. Przez chwile patrzyli sobie prosto w oczy, wnet tak jaby caly swiat przestal dla nich istniec. Dibril poczul, ze jakies mysli wdzieraja mu sie do glowy i probowal sie od nich uwolnic. po chwili otrzezwial momentalnie i z lekko szyderczym wyrazem twarzy zwrocil sie do nieznajomego i szepnal mu do ucha
- Odejdz, nie chcemy bys nam towarzyszyl...
Po czym odwrocil sie na piecie i zolal towarzyszy. Gdy wszyscy sie zebrali, popedzil konie i ruszyli. Przez chmury unaszacego sie piasku widac bylo taemnicza postac, ktora stala w miejscu i obserwowala odjezdzajacy powoz.
Po jakiejs godzinie wyjechali z mrocznego i nawiedzonego lasu, serca ich radowaly sie na widok otwatrej drogi, sadzili, ze klopoty maja juz za soba...


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
HunteR
Moderator
Moderator



Dołączył: 18 Lip 2005
Posty: 412
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: z Krakowa

PostWysłany: Czw 18:56, 20 Paź 2005    Temat postu:

...kiedy prawie oślepiły ich promienie wschodzącego słońca. Dotarli na gościniec i postanowili się zatrzymać.
- Tu nam chyba nic już nie grozi? - zapytał jeden ze strażników.
- Nie wiem ale narazie nie jest za dobrze - odparł Dibril - dwóch naszych kompanów nie żyje, tragarze uciekli więc pewnie wkrótce podzilą ich los a Van Hassen błąka się gdzieś po okolicy w skórze wilka.
- Nie zapominaj że ty też jesteś zarażony. A wogóle jak do tego doszło? Jak dostałeś się pod kontrolę tego gnijącego Wilkołaka?
- Naprawdę nie mam pojęcia. Nie wiem kiedy się to stało ani od jak dawna byłem pod kontrolą Micrusa. Teraz jestem jednak wolny. Widocznie omamienie musiało minąć kiedy wpadłem w berserk i zaatakowałem go. Ciekawi mnie jednak inna sprawa. Skąd macie ten miecz i co chciała osiągnąć Wiedźma sciągając nas tutaj.
Nikt nie odpowiedział gdyż dziwny szmer przykuł ich uwagę. Obejżeli się za siebie i zobaczyli Van Hassena w ludziej skórze. Miał poszarpane ubranie, cały był okaleczony...

Małe przypomnienie. Zdaję sobie sprawę z tego że niektórzy mogli już zapomnieć co się ostatnio działo tak więc aby uniknąć nieporozumień przypmnę kilka faktów:
- Dibril został zarażony przez Micrusa wilczą likantropią, choć wyzwolił swój umysł spod kontroli dalej istnieje niebezpieczeństwo że może ulec przemianie.
- Wiedźma ma na usługach Wilkołaki, miała jakiś cel zwabiając Van Hassena do Puszczy (a jaki to się może niedługo dowiemy Wink ).
- Micrus w przeciwieństwie do innych likantropów z Puszczy jest nieumarłym Wilkołakiem, ma białą sierść i wszędzie towarzyszy mu odór zgnilizny.
- Van Hassen narazie powórcił do ludziej postaci ale podobnie jak Dibril wciąż jest zarażony.
- Sprawy nie wyjaśnione: miecz powodujący berserk skuteczny na Wilkołaki, tajemniczy łucznik pomagający Dibrilowi.


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Rorschach
Wędrowiec
Wędrowiec



Dołączył: 20 Paź 2005
Posty: 18
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Inąd

PostWysłany: Sob 15:39, 22 Paź 2005    Temat postu:

...i sprawiał ogólne wrażenie kogoś, kto całkiem niedawno miał bliskie spotkanie z likantropem. "Bo przecież miał", pomyślał Dibril i zaśmiał się ze swojego dowcipu.
- Co cię tak śmieszy? - spytał zirytowany jeden ze strażników, gdy drugi ruszył na pomoc ledwie stojącemu na nogach Van Hassenowi. - To przecież wszystko twoja wina, idioto!
- W obecnej sytuacji chyba jedyne, co może nam pomóc, to odrobina autoironi, nie sądzisz? Wolisz, żebyśmy padli na kolana i zaczęli biadolić?
Strażnik burknął coś pod nosem i odszedł pomóc swemu kompanowi. Kupiec był w opłakanym stanie i mamrotał, do tego miał silną gorączkę. Kiedy próbowali pomóc mu dojść do wozu, zwymiotował. Dibril westchnął.
"Pakując manatki nie dopuszczałem do siebie myśli, że praca Strażnika bywa czasem niezbyt bohaterska, ale za to zdecydowanie brudna".
Strażnicy usadowili kupca na wozie i podali mu bukłak, ale nie był w stanie nawet go utrzymać, więc jeden z nich zaczął go poić, podtrzymując mu głowę. Zaaferowani swoim pracodawcą nawet nie zauważyli, jak ktoś szybko zbliżył się z tyłu wozu; Dibril, choć zdołał w porę ujrzeć napastnika, stał za daleko i zdążył tylko krzyknąć ostrzegawczo.
Wysoki, ledwie słyszalny świst klingi atakującego miecza nie zmienił się nawet w chwili, gdy ostrze przecinało szyję Van Hassena. Impet uderzenia odrzucił odciętą głowę, która upadła obok wozu z nieprzyjemnym mlaśnięciem.
Zaalarmowani krzykiem chłopaka strażnicy zeskoczyli tuż przed atakiem i dobyli broni (zadziałały instynkty szkolenia - gdyby zawahali się choć na chwilę, prawdopodobnie także ich głowy zostałyby pozbawione oparcia ramion). Na wozie, wycierając klingę kawałkiem brudnej szmaty, stał średniego wzrostu mężczyzna o nieco ciemnej cerze. Jego wytarty i byle jak pozszywany skórzany ubiór współgrał ze skołtunionymi włosami i kilkudniowym zarostem. Jedynie oczy przybysza, teraz wpatrzone w gotowych do ataku strażników, wydawały się nie pasować do reszty. Było w nich coś... coś wyższego, szlachetniejszego.
- Możecie opuścić broń, panowie, nie zamierzam się z wami pojedynkować.
Jeden z strażników parsknął śmiechem. - I pewnie uważasz, że tak po prostu damy ci odejść po tym, jak bez ostrzeżenia zabiłeś naszego pracodawcę?
- Ten człowiek został potwornie skrzywdzony. Wilcza zaraza krążyła w jego krwi i jedyne, co mogło mu pomóc, to szybka i bezbolesna śmierć. Mój czyn nie był niczym innym, jak aktem łaski.
W międzyczasie Dibril powoli zbliżył się do wozu, nie spuszczając oczu z przybysza.
- Cóż za wspaniałomyślność, mój panie. Może jeszcze nam wyjaśnisz, skąd wiedziałeś o jego przygodzie z wilkołakami?
- Obserwowałem was, gdy jechaliście przez las.
- Bo akurat zbierałeś grzyby...
- Bo zwyczajnie tam mieszkam, więc interesuje mnie wszystko, co dzieje się w okolicy.
- Tak po prostu mieszkasz w Moringold, gdzie grasuje czarownica i jej banda żądnych krwi wilkołaków? Poza tym twój miecz... Nie widuje się takich w tych stronach, a już na pewno nie w lesie Moringold.
Nieznajomy spojrzał na Dibrila, kątem oka nadal obserwując strażników.
- Wiele karawan wybiera mniej bezpieczne trakty, takie jak ten przez las Moringold. Wiele karawan przewozi towary, które są na tyle cenne, że wolą stawić czoła bajkom o czarownicach, niż ryzykować napaść całkiem realnych bandytów na gościńcu. I wiele karawan nigdy z lasu nie wyjeżdża... a szkoda marnować te wszystkie cacka, które przewożą. Na przykład taki miecz.
- Jesteś zwykłą hieną - skrzywił się Dibril. - Rabujesz rozszarpane przez wilkołaki karawany.
- Nie zaprzeczę. Choć nie nazwałbym tego rabowaniem, czarownica ogołaca je dość skrupulatnie, a mnie zwykle zostają resztki. Ale nie roztrząsajmy takich błahostek, bo w chwili obecnej macie inny, poważniejszy problem.
- Czyli? - spytał Dibril, napinając mięśnie. Jeśli zaatakuje, jedynym ratunkiem będzie ucieczka.
- Nadal jesteście w lesie. Wszystko wokół was to iluzja tej starej wiedźmy, a do tego... chyba zaraz zrobi się tu bardzo ciekawie.
Jak na potwierdzenie jego słów gościniec zniknął, niebo pociemniało i jak spod ziemi wszędzie wokół wyrosły drzewa. Stali na niewielkiej polanie, oświetlonej jedynie promieniami księżyca, a dookoła, tuż przy linii drzew, czekało kilkunastu likantropów, których wywieszone ozory i krótkie oddechy zdradzały podniecenie, kiedy zaczęli zbliżać się do wozu. Dibril jęknął cicho - byli otoczeni.
- Co miałeś na myśli mówiąc: "bardzo ciekawie"? - spytał z niepokojem. Nieznajomy zeskoczył z wozu.
- "O bogowie, o bogowie, zaraz wszyscy zginiemy".
- Tego się obawiałem - powiedział chłopak, gdy wilkołaki przyspieszyły...

Może trochę więcej, niż piszą inni, ale jestem tu pierwszy raz i chcę nadrobić straty Wink. Wprowadziłem nową postać, która, mam nadzieję, nie zaginie po jednym epizodzie, pobawiłem się też nieco językiem bohaterów, który wydawał mi się zbyt sztywny. Acha, ciało Van Hassena w wolnej chwili polecałbym spalić Smile.
Tao <- Van Hassen, hmm? Wszelkie podobieństwa do Van Tassela czysto przypadkowe? Very Happy


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
To forum jest zablokowane, nie możesz pisać dodawać ani zmieniać na nim czegokolwiek   Ten temat jest zablokowany bez możliwości zmiany postów lub pisania odpowiedzi    Forum Twierdza Zdobywców Strona Główna -> Nasza Twórczość Wszystkie czasy w strefie GMT + 4 Godziny
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4  Następny
Strona 3 z 4

 
Skocz do:  
Możesz pisać nowe tematy
Możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin