|
Twierdza Zdobywców Wejdź do Twierdzy i ogrzej się gdyż Twoja podróż musiała być nużąca.
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Tab Admin
Dołączył: 17 Lip 2005 Posty: 554 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Tarnów
|
Wysłany: Czw 11:23, 11 Sie 2005 Temat postu: Kfiatki na sesji |
|
|
Czy mieliście jakieś zabawne sytuacje na sesjach Domyślam się że tak Od razu zamieszczam kilka kfiatków z moich sesji :
G: To ja go łaskocze żeby polatał - szkoda co by się czar marnował.
MG: Nie dasz rady on jest grubo ubrany.
G: To ja go łaskocze nożem!
Przed rozprawą z magiem.
G1:-Ty masz z magią cos wspólnego?
G2:-Tak.
G1:-To jutro będziesz moim najlepszym przyjacielem.
MG: Widzisz drzwi i co robisz
G: Otwieram i pukam
Gracze walczą z armią przeciwników i przegrywają.
Gracz - Tab, ile chcesz w łapę ?
Mg - Przeciwnik Wam ucieka
G - To walę mojego konia żeby był szybszy
MG - Złudna bestia atakuje cię pazurami
G1 - Mam redukcję obrażeń
MG - W takim razie ona ma większą
MG - Twoja postać umarła
G1 - (tu seria bluzgów) Ale ja nie chcę
MG - No dobra żyjesz ale urwało Ci jaja
G1 - To gdzie jest ta pusta karta postaci ?
A to moje biografie moich graczy. Stare, ale jare
Cytat: | Kiedy pierwszy raz otworzyłem oczy zobaczyłem coś dziwnego. Ku mpjemu zdziwnieniu była to moja mama a miała na imię Brygida ale kiedy usłyszałem jak się nazywam to postanowiłem zmienic nazwisko z Pośladek na Rudolf. Wyruszyłem w podróż bo wszyscy się ze mnie śmiali ze jestem taki głupi i brzydki. Postanowiłem że nigdy już w to miejsce nei wróce. |
Cytat: | Wiem tylko że moja mama ma na imie Karolin. Po 10 latach dostałem młotkiem w łeb i straciłem pamięć. Wiem tylko żę mam na imie Diego Delavega i nic nie wiem co sie działo ze mną od mojego 10 roku zycia. |
Pozdro
Tab
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Tab dnia Sob 13:18, 22 Paź 2005, w całości zmieniany 1 raz |
|
Powrót do góry |
|
|
Melediv Wędrowiec
Dołączył: 12 Sie 2005 Posty: 2 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Nieznane
|
Wysłany: Pią 11:19, 19 Sie 2005 Temat postu: Kwiatek w Krainach Wschodu. |
|
|
Mój kumpel sie Ukrywał w ciemnej uliczce razem z koniem . Na ukrywanie wyrzucił 39 ( naturalne 20+9) Gdy 2 samurajowie odeszli wyszedł zuliczki. (bez konia) Niestety musiał wyrzucić więcej niż 39 żeby zobaczyć swego konia. Koń zniknął...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
neerg Moderator
Dołączył: 31 Sie 2005 Posty: 117 Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 2 razy Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 18:59, 31 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
A mnie uczyli że 20+9 to 29 .
D&D
Ja byłem MP
Gracze:
BG1: czarodziej słoneczny elf
BG2: kapłan svirfnebli
BG3: Ork barbarzyńca
BG1 miał za sobą wystarczająco dużo sesji by znać wszystkie potrzebne zasady
BG2 i BG3 są braćmi, zadziwiająco kontrastującymi. Jeden(BG2) w wieku 15 lat, drugi (BG3) w wieku szóstej klasy podstawówki. Pierwszy jest wysoki, chudy i wybitnie poważny, uważający swojego brata za idiotę. Miał za sobą z 10 sesji (nie był totalnym żółtodziobem). Natomiast drugi jest niski, pulchnawy (BARDZO PULCHNAWY, wręcz kluchawy) i wiecznie rozchichotany. Nie grał w D&D ani razu, jedyne, co wiedział to z Baldurs Gate i Icewind Dale (czyli mało).
A i jeszcze wspomnę, że miała to być kampania poważna z ciekawą fabułą (nie ci gracze)
No więc zaczynają.
MP: (Najpoważniejszy i najbardziej dramatyczny głos na jaki mogłem się zdobyć)
Budzicie się widząc przed sobą deski. Nie wiecie jak długo tu jesteście. Nie wiecie gdzie jesteście. Nie pamiętacie jak się tu dostaliście i co tu robicie. Nie wiecie skąd pochodzicie...
BG3: Ja pochodzę z Tychów!
I gdy BG1 zaczynał się śmiać, a ja spojrzałem na niego i BG3 dając mu znać żeby się zamknął, tekst BG2(idealnie poważny jak zawsze) całkowicie położył BG1 na łopatki:
BG2. Głupku, przecież ty nie pamiętasz!!!
BG1 tarzał się po kafelkach przez dobrych parę minut, a ja zastanawiałem się, czym zgrzeszyłem żeby dostać takich graczy.
Teraz, gdy sobie przypominam sam się śmieję, ale wtedy byłem na nich naprawdę wkurzony.
Jeszcze jeden wybryk moich graczy (a raczej gracz):
Dołączył się do drużyny, na początku dostał rogaty hełm (KBiE), prze co nie mógł przecisnąć się przez drzwi( otwarte na oścież). I oczywiście w głębi swej inteligencji i podpowiedziom jednego gracza by wszedł bokiem, zmarnowaliśmy 15-20 minut sesji. I pod kiniec jeszcze się głupio pyta:
-Czy te drzwi są jakoś zablokowane że ja nie mogę przez nie przejść?
Ten sam gracz zanurzył saię w rowie melioracyjnym bo wierzył (jeden z graczy go nabrał) że tam są jakieś tajemne runy i przejście. O Nało się nie utopił.
I identyczny:
18 poziomy, walka z Bossem kampanii( Mag 19 level). Gdyby zaczął prawdopodobnie byłoby po nich. Ale nie. Gracze zaczęli. I ten (grający magiem, który pomimo że ma 18 poziom może rzucać czary maks. 8 poziomu, ale może do 8 poziomu).
MP- Co robisz?
Gracz- rzucam...krzyk.
Szkoda gadać...
Gralismy sobie pewnego razu w D&D na swietlicy szkolnej. Gra nie kliela sie, gracze zbytnio rozdrabnilai gre. Jeden z graczy uczepil sie ze chce kupic mieso i trzeba kupic mieso. Kazalem mu sie wypchac z tym miesem. Ale on znowu. Potem MP (Rax) pokazal nam tabelke zywnoscia z Ksiegi Broni i Ekwipunku. W koncu kupilismy racje a gracz znowu o miesie. Na to siostra jednego z graczy przygladajaca sie sesji:
-Co, oni sie w sklep bawia?
D&D
Na jednego gracza w jakimś walącym się budynku spadło jakieś pudło nabijane kolcami, przygważdżając go do ziemi. Gracz jęczy i woła o pomoc. Podchodzi krasnal i podnosi pudło. Pytam się gracza (przygwożdżonego):
-Co robisz?
-Podaję krasnoludowi rękę.
-(krasnal) Uściskam ją!
I pudło znów na niego spadło prawie go zabijając i łamiąc mu nogę. Typowy przykład głupoty.
Moje przejęzyczenie: Jakiś czarodziej poważnym i grożącym tonem(miało być poważnie i byłoby gdybym się nie przejęzyczył) do krasnala mówiąc o jego ziomkach: ty i twój brodaty bród…
Miało być lud. Ale mieli ze mnie ubaw.
Siedzą zamknięci w więzieniu. Ale udało im się uwolnić z łańcuchów i wyważyć drzwi. Strażnik do nich(miałem dokładnie opisane statsy strażnika i zanotowane, że nie będzie gadał a zacznie się bitka) po chwili namysłu MP:
-Wracajcie do celi!
Kretyńsko to zabrzmiało.
Ta drużynka i tak była dziwna. Paladyn który zmarł od skutków alkoholu (ok. 30 kufli mocnego piwa w jedną noc) albo czarodziej który ciągnął 20kg ziemniaków bo były najtańsze a miał dość lekką sakiewkę. No i krasnal, który nabrał paladyna i ten poszedł na randkę do złego domu.
Albo przygody innego krasnala (ja nie byłem MP), podczas upojnej nocy z dwoma pięknymi elfkami. Akurat się rozkręcał a tu MP wymaga rzutu k20. No to rzucił- 1. MP z bolesną miną prosi o kolejny rzut- 1. Gracz miał bardzo smutną minę, która jeszcze bardziej się pogorszyła gdy po zażądaniu kolejnego rzutu wyrzucił 3. Bidny krasnal…
Jeszcze kilka sobie przypomniałem: gracz wszedł do gospody i zamówił pokój oraz zażądał służki żeby go umyła. No to opis:
MG: wchodzi do pokoju i bierze mydło. Widzisz, że ma bardzo delikatne ręce.
BG: (uszczęśliwiony): O!
MG: Bierze szczotę…
BG: CO??? Spadaj!!!
Albo jak wraz z kumplem z drużyny postanowiliśmy założyć burdel. Całkiem niezłe zyski, ale nam się szybko znudziło (dziwię się że MP wogóle na to pozwolił).
Co do ziemniaków to cała drużyna je żarła. W mieście nikt ich nie lubił, były do eksportu a ponieważ ten był czasowo uniemożliwiony, cena spadła znacznie. No to siadali sobie we trojkę przy ognisku: Dwóch obierało, a jeden gotował . Dokupili też koper i sól.
Dzisiaj sesja D&D w Planescape. Udało się ją jakoś zorganizować, a ponieważ mam niezwykłego statsiarza w drużynie musiałem coś zrobić żeby sesja nie przerodziała się w rąbaninę. No więc, chcąc nie chcąc, musiałem całkowicie zlikwidować PD za walki. To było pierwsze założenie do udanej sesji. Drugie założenie, że miał to być wybitnie mroczny klimat, do tego całkowita beznadzieja jaka panuje w Sigil, brak perspektyw na normalne życie, fakt, że gracze którzy zmiany w majętności mniejsze niż 1000sz wogóle nie wpisywali bo im się nie chciało, teraz musieli zajmować się najpodlejszymi zajęciami by przeżyć, by cokolwiek zarobić, musieli się kryć przed zbirami i półświatkiem by chronić życie, a raczej egzystencję, nie mogli stawić czoła żadnemu wrogowi bez uprzedniego szczegółowego zaplanowania, umilać sobie życie każdą nawet najpodlejszą i najgłupszą rozrywką byleby wyrwać się od wszechogarnaijącej beznadzieji, a wszystko to ukraszane niesamowitym slangiem występującym w Klatce jakiego gracze nie rozumieli... a wyszła jak zwykle parodia, zaś większą część sesji pokładali się ze śmiechu. Większość tego humoru jest sytuacyjna, lecz może coś wam się spodoba... who knows? Btw. mieli być swojego rodzaju materiałem badawczym do artykułu ale nic z tego.
BG1- durny drow czarodziej
BG2- durny człowiek czarodziej-wojownik
MG- ja (w sumie też durny )
Zaczęło się od nędznego zarobku poprzez niegodne zajęcie: zbieranie Milczących, po zadzieranie z wielojednością (wytworzyła się w jednym miejscu) a skończyło... na zamtuzie (burdel). I nie pomogły delikatne sugestie zniechęcające jak 80- letnie klientki .
Potem musieli zlikwidować jedną z ważniejszych osobistości w przeciwnej organizacji złodziejskiej (wprawdzie charakter mieli dobry, ale w Wieloświecie i on blednie zastępowany instynktem przetrwania). I jak to zrobili?- wykorzystali znajomości z poprzedniej roboty (zamtuz) i za w ten sposób zwabili oprycha (mającego zazwyczaj porządną obstawę) do pokoju i wpadli na dość dobry pomysł by zaatakować o gdy już zdejmie zbroję i odstawi broń. Ale że chamskiego prowadzącego mają- oprych okazał się mnichem .
No i jeden z opisów: widzicie przystojną kobietę siedzącą przy stoliku.
Przejęzyczenie: MP do graczy (wkurzony bo jedli podczas sesji i do tego gadali): Możecie z łąski swojej nie żreć kiedy jecie!?
Jeden z graczy leżał nieruchomo udając trupa i chcąc zwabić grabarza. A że długo leżał, potrzeby fizjologiczne dały się we znaki. Pech chciał że wstał i podszedł podlać murek akurat gdy grabarz wchodziłdo alejki.
I jeszcze o puszcalskim elfie z poprzedneij kampanii: akurat na tej sesji przypomnieliśmy sobie jak przezywaliśmy jego i jego, jak to nazwaliśmy, "energię jądrową". Potem były też mniej wybredne teksty jak" poszedł nałądować energę jądrową.
Ogólnie rzecz biorąc zabawa była dobra, lecz nie tak to sobie wyobrażałem...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
Roele Skryba
Dołączył: 31 Sie 2005 Posty: 228 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wrocław
|
Wysłany: Śro 20:36, 31 Sie 2005 Temat postu: |
|
|
Końcówka sesji. Po długich poszukiwaniach i ciężkich potyczkach bohaterowie dostają się do podziemnej świątyni, w której to własnie odbywa się mroczny rytuał... Całą scene rozświetla jedynie blade światło rzucane przez pare świeczek ustawionych wokół plugawego znaku wyrysowanego na posadce. Czterech akolitów cicho nuci posepna pieśń. Wysoki Kapłan Zła rozpoczyna swym grzmiącym głosem wypowiadać inkatnacje do mrocznego boga...
W tym momencie wkraczają herosi. Jeden z nich chwyta świeczke (nie wiem co mu strzeliło do łba) i ciska nią prosto w kapłana (rzut na trafienie... 20... trafienie krytyczne świeczką? rzut na potwierdzenie krytyka... kolejne 20 ) Świeczka ze świstem przecina powietrze wlatując prosto w otwarte usta kapłana. Wielki Zły dławi się świeczką, umiera na miejscu....
To dopiero było
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
ushy Moderator
Dołączył: 01 Paź 2005 Posty: 108 Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Ze wszad:]
|
Wysłany: Wto 1:47, 18 Paź 2005 Temat postu: |
|
|
po przeczytaniu tego poplakalem sie ze smiechu...ah te wpomnienia swieczki domina ja tu z toporem a on ze swieczka:P
MG do graczy(Rals): Giniecie, co robicie??
Mg(to byla moja pierwsza prowadzona sesja:P): Parujesz jego cios tarcza!!
Gracz: Ej, ale ja nie mam tarczy...
Post został pochwalony 0 razy |
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|